sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 1

-tatusiu- usłyszałem za plecami cichy głos Isabelle
- tak kochanie - czterolatka podbiegła do mnie, patrząc tymi swoimi wielkimi zielonymi oczami, jak jej nie kochać - pomyślałem 
- mama Cię woła, masz jej w czymś pomóc - odparła, złapałem córkę za rękę i podreptałem z nią na piętro
- w sypialni - oznajmiła mała kiedy byliśmy już na piętrze, kiedy przekroczyłem próg sypialni, zobaczyłem średniego wzrostu brunetkę, długie chude nogi, szczupła sylwetka, niebieskie oczy - Anioł- pomyślałem
- o Harry już jesteś, pomóż mi ściągnąć te pudło - brunetka  odwróciła się w stronę otwartej dużej szafy i wskazała kremowe pudło na najwyższej półce. Puściłem drobną dłoń córki i podszedłem do szafy, bez trudu chwyciłem pudło i podałem żonie, tak myślę. 
Chciałem już coś powiedzieć, ale przerwał mi płacz dziecka, uświadomiłem sobie że to tylko sen. 

Otworzyłem oczy, nadal było ciemno, Isabelle płakała, powolnymi ruchami wstałem z łóżka i poszedłem do pokoiku małej. Podszedłem do łóżeczka  i wyciągnąłem z niego małą, od razu przestała płakać, dziwne. Zszedłem do kuchni, nadal trzymając Belle na rękach, czekałem aż mleko się podgrzeję, kiedy było już gotowe nakarmiłem ją. 

                                                                •

Mój sen przerwał mi dźwięk, którego nienawidzę. Budzik. Szybkim ruchem nadusiłem przycisk na swoim iPhone'a, który wyłącza budzik. Przeniosłem się do pozycji siedzącej, przetarłem twarz dłońmi i poszedłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic, wróciłem do pokoju, wziąłem bokserki, jakieś ciuchy, wróciłem do łazienki. Ubrałem się i poszedłem sprawdzić co u Isabelle.  Leżała cicho bawiąc się pluszowym misiem, na ten widok szeroko się uśmiechnąłem.  
- i co kwiatuszku - powiedziałem wyciągając ją z łóżeczka, położyłem na przebieraczku, wpatrywałem się w nią myśląc jak Kate mogła ją zostawić, nie wierzę w to że za nią nie tęskni,  bo na pewno tak jest. Nie mogę uwierzyć że przez ten cały czas ona mnie okłamywała tak w żywe oczy a ja głupi się nie domyśliłem, mówiła że kocha a tak naprawdę to były tylko i wyłącznie puste słowa.- Ale wciąż  nie mogę zapomnieć o tej dziewczynie ze snu. 
Przebrałem Isabelle ze śpioszków i zszedłem do kuchni. 
Usadziłem małą w foteliku i zacząłem przygotowywać śniadanie, co chwilę zerkając na małą pociechę. 

                                                             •

Po zjedzonym śniadaniu Belle i poszedłem do salonu,  w połowie drogi przerwał mi dzwonek do drzwi, szybkim krokiem podszedłem do drzwi, chwytając klamkę drewniana powłoka ustąpiła. Już po chwili mogłem zobaczyć uśmiechniętą twarz mojej rodzicielki, otworzyłem szerzej drzwi tak aby mogła wejść do środka. 
- hej mamo - przytuliłem ją 
- cześć synek - odwzajemniła gest - a jak się miewa moja kochana wnusia - tym razem skierowała się do Bell.
- całkiem dobrze , jak widać rośnie jak na drożdżach - odpowiedziałam i ruszyłem w stronę kuchni - chcesz kawę - zapytałem odwracając się do kobiety 
- poczekaj - zaczęła podchodząc do mnie i zabierając mi córkę - ja ją wezmę a ty zrób kawę - uśmiechnęła się, czasem dziękuje Bogu że ją mam. Dużo mi pomaga, zwłaszcza przy małej, mogę do niej zadzwonić kiedy mam problem. 
- a co u Gemmy ? - zapytałem wstawiając wodę 
- u Gemmy jest w porządku, obecnie jest w pracy, Liam znów poleciał do Francji, więc pomyślałam że przyjadę - Liam mąż Gem, strasznie miły facet, są razem ponad pięć lat, szczerze nie wierzyłem że to wszystko przetrwa, te ciągle kłótnie, no ale jak to się mówi związek bez kłótni to nie związek. Związek bez kłótni jest sztuczny. 
- nadal się kłócą ? - zapytałem patrząc na rodzicielkę, ta za to spuściła głowę 
- teraz już coraz rzadziej, praktycznie wcale - odparła 
- to dobrze - mały uśmiech wkradł na moje usta, dobrze że się nie kłócą, chociaż im się udało, a nie tak jak mnie, zostałem praktycznie sam z Isabelle, dziewczyna mnie zostawiła zaraz miesiąc po porodzie, co to za życie, ale dobrze że mam jeszcze ICH 
- a u Robin'a ? - partner mamy, da się z nim pogadać, no ale to nie mi on ma pasować tylko mojej mamie. 
- jest okej, w piątek idziemy na kolację - uśmiechnęła się szeroko 
- no to życzę wam miłego wieczoru 
- dziękuje w imieniu moim i Robin'a - zaśmiała się, co ja odwzajemniłem 

                                                                •
Po wypiciu kawy i zjedzeniu szarlotki, postanowiliśmy pójść na spacer do parku. Włożyłem Isabelle do wózka i razem z mamą opuściliśmy dom. 


                                                                • 

Szliśmy jedną ze ścieżek w parku rozmawiając o wszystkim i o niczym. 
- mamo - odezwałem się nagle patrząc przed siebie 
- tak 
- wierzysz w to że Kate nie tęskni za Isabelle ? - spojrzałem na rodzicielkę 
- absolutnie nie, żadna matka nigdy nie pozbędzie się myśli że zostawiła swoje miesięczne dziecko i tęsknoty za nim, nie wierze że nie tęskni za małą - powiedziała przysiadając na jednej z ławek które właśnie mijaliśmy, sam zrobiłem to samo stawiając wózek tak abym miał go na widoku 
- mam to samo zdanie, ale nadal nie rozumiem dlaczego to zrobiła, przecież mogliśmy dojść do porozumienia, moglibyśmy mieszkać oddzielnie, ale opiekować się małą razem, a postanowiła inaczej zostawiła mnie z tym samego - spuściłem głowę 
- po protu chciała żyć tak jak dawniej imprezy, alkohol i inne używki, najprościej mówiąc olała to wszystko, ale Harry pamiętaj że nie jesteś sam, masz mnie, Gemme, Liam'a, a nawet Robin'a-  poczułem jak jej rej ręka wędruje na moje plecy i je głaszcze - pamiętaj o tym - powtórzyła - szybko ją przytuliłem, co od razu 
odwzajemniła 
- może wracajmy do domu Isabelle jest chyba głodna - miała rację, zaczęła marudzić, chyba naprawdę jest głodna 


                                                      
                                                                

Jest 21:46 a Isabelle jeszcze nie śpi, tylko płacze, nie wiem co się z nią dzieje, normalnie już dawno by spała. 
- Isabelle nie płacz - powtarzałem trzymając ją na rękach i chodząc po sypialni, próbując uspokoić. Nadal nic co ja mam zrobić- pomyślałem. Postanowiłem zadzwonić do Anne. Szybko chwyciłem swojego iPhone'a i wygrałem numer rodzicielki. Pierwszy sygnał, drugi sygnał
- Hallo - usłyszałem  dobrze znany mi głos  kobiety 
- mamo cały czas płaczę, co ja mam zrobić - powiedziałem rozpaczliwie
- może boli ją brzuch, poczekaj zaraz przyjadę - zanim zdążyłem coś powiedzieć rozłączyła się 

                                                                    
     Dzwonek do drzwi. Mama. Szybkimi krokami ruszyłem na dół. 
Po chwili moja rodzicielka była już w salonie uspokajając moją córkę. Dziwnym trafem jej się udało, mała po chwili spała. No jasne a czego ja się spodziewałem, przecież ta kobieta wychowała dwoje dzieci na porządnych ludzi, bynajmniej tak mi się wydaje.     
Mama zaniosła małą do jej pokoiku i wróciła do salonu gdzie siedziałem na kanapie. 
- dziękuje ci mamo, nie wiem co ja bym bez ciebie zrobił - powiedziałem kiedy zajęła miejsce tuż obok mnie. 



Cześć wszystkim !
Jest pierwszy rozdział.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Pozdrawiam !


1 komentarz:

  1. Rozdział genialny :) szkoda mi Harrego ale widać, że jest dobrym ojcem :) kto normalny zostawia swoje miesięczne dziecko ?! !?! Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń