środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 2

                                                 •Następnego dnia•

Stałem przed lustrem myjąc zęby, kiedy zadzwonił mój telefon, szybko opukałem buzie wodą i pobiegłem do pokoju. Spojrzałem na telefon "mama", palcem przejechałem po ekranie i przyłożyłem aparat do ucha. 
- cześć mamo - przywitałem się 
- hej synek 
- coś się stało że dzwonisz ? - zapytałem idą do pokoiku Isabelle
- nie po prostu chciałam zapytać czy nie masz już problemów z małą 
- Nie, nie jest w porządku, teraz leży w łóżeczku i się bawi, jest okej - uśmiechnąłem się do telefonu, choć wiem że ona tego nie widzi
- to dobrze, masz już jakieś plany na dzisiaj 
- chcę się wybrać trochę z Bell na plażę
- świetny pomysł jest piękny dzień, sama bym się z wami wybrała ale nie mogę- przerwała- tylko uważaj na nią, no i na siebie też 
- wiem mamo nie musisz się martwić jestem już dorosły - po tych słowach kobieta westchnęła, na co ja się zaśmiałem 
- wiem Harry, ale i tak jesteś moim małym synkiem - powiedziała miłym głosem 
- mamo - wywróciłem oczami rozbawiony  
- taka prawda 
- ja muszę kończyć, Isabelle jest chyba głodna, miłego dnia pa 
- dziękuje tobie też, pa - rozłączyłem się 
Odłożyłem telefon na półkę w sypialni i poszedłem do pokoju małej.
Po cichu podszedłem do łóżeczka mając nadzieję że śpi, ale gdy zobaczyłem jej szeroko otwarte oczy, cicho się zaśmiałem, to taki uroczy widok. Pochyliłem się na nią biorąc ją na ręce i uśmiechając szeroko. 
- i co księżniczko, trzeba panią nakarmić - pokierowałem się w stronę drzwi, po chwili znajdowałem się w raz z Isabelle w kuchni. 
Posadziłem ją w foteliku i zabrałem się za robienie śniadania. 

                                                              •
Na plaży straszny tłok, w końcu nie dziwię się jest 12 lipca. Wakacje. Po dłuższych poszukiwaniach wolnego miejsca w końcu je znalazłem. Odłożyłem torbę z zabawkami, jedzeniem i innymi potrzebnymi rzeczami na rozgrzany piasek, rozkładając turkusowy koc, położyłem na nim moją córkę, żeby zaraz samemu na nim usiąść. Ściągnąłem koszulkę, rzuciłem ją na bok, biorąc na kolana Isabelle, widziałem jak większa część kobiet na tej plaży mnie obserwuję co nie było dla mnie nowością, zawsze byłem uważany za atrakcyjnego chłopaka. 
- i co kwiatuszku podoba ci się plaża - zapytałem małej, zaklaskała rączkami co uznałem za odpowiedz - chyba trzeba się nasmarować kremem co, bo chyba nie chcemy się spiec- mówiłem nadal do małej. Wyciągnąłem z torby filtr, wycisnąłem trochę na dłoń smarując drobne ciało Belli. Kiedy posmarowałem nasze ciała, schowałem tubkę z kremem z powrotem do torby. 
- idziemy zobaczyć jaka woda co ? - podniosłem się koca, nadal mając córkę na rękach, ruszyłem w stronę wody. 
Kiedy przychodząca fala oblała moje stopy lekko zadrżałem, co było spowodowane zimną wodą. Chwilę  jeszcze pomoczyłem nogi i wróciłem na koc, usiadłem rozkładając nogi przed sobą. Posadziłem obok  siebie Isabelle, która zaraz zaczęła  bawić się zabawkami, które wcześniej jej dałem.  Nie mogę uwierzyć że jest moja, nigdy bym nie pomyślał że w tak młodym wieku będę miał dziecko. Zapewne moi kumple teraz spędzają miło czas ze swoimi dziewczynami na jakiś plażach, z drinkami w ręku, ciesząc się życiem i nie myśląc co będzie jutro. 

                                                                 •

Zaparkowałem auto na podjeździe przed moim domem, wysiadłem z wozu, otworzyłem tylnie drzwi, wyciągając z nosidełka śpiącą jeszcze Isabelle, chwyciłem jeszcze torbę która przerzuciłem przez prawe ramię i  ruszyłem do domu. 
Kiedy znajdowałem się już w salonie, odłożyłem torbę na jeden z foteli i poszedłem  na piętro do pokoju mojej córki. 
Przebrałem ją w śpiochy i położyłem do łóżeczka.
Od jakiegoś czasu czułem głód więc poszedłem do kuchni aby coś zjeść. Wyciągnąłem na blat wszystko co mi potrzebne do zrobienia kanapek i zacząłem je przygotowywać.
Położyłem je na talerzu, zaparzyłem herbatę i poszedłem do salonu. 
Postawiłem talerz z kanapkami i kubek na stoliku, który stał przed kanapą. Rozsiadłem się na kanapie włączając czarnym pilotem plazmowy telewizor, wiszący na ścianie naprzeciwko kanapy. 
Przełączałem kanał po kanale kiedy natrafiłem na program kulinarny. Szybko poderwałem się z kanapy i pobiegłem po notes i coś do pisania, zacząłem notować wszystko co mówi kobieta, która prowadziła ten program, zaczęła przygotowywać składniki na lasagne, szybko notowałem. 
Kiedy program skończył się wyłączyłem TV i poszedłem na piętro, wcześniej odstawiając talerz i kubek do zmywarki. 
Po szybkim i orzeźwiającym prysznicu położyłem się spać, przed tym sprawdzając co u Isabelle, spała jak nigdy. 



Cześć wam !
Jest i drugi  rozdział. ♥

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Pozdrawiam !


1 komentarz:

  1. Genialny :) to takie słodkie :) Harry taki troskliwy i opiekuńczy tatuś :)
    Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń